niedziela, 27 marca 2011

25 marzec -Orędzie

„Drogie dzieci! W szczególny sposób pragnę dziś wezwać was do nawrócenia. Niech od dziś rozpocznie się nowe życie w waszym sercu. Dzieci, pragnę widzieć wasze „tak" i niech wasze życie będzie radosnym życiem wolą Bożą w każdym momencie waszego życia. W szczególny sposób dziś błogosławię was moim matczynym błogosławieństwem pokoju, miłości i jedności w mym Sercu i w Sercu mego Syna Jezusa. Dziękuję wam, że odpowiedzieliście na moje wezwanie.”

środa, 9 marca 2011

Swiadectwo o Miłosierdziu Bożym


Boże Miłosierdzie - Jezu Ufam Tobie


Piszę z potrzeby serca jako wotum wdzięcznośći Miłosierdziu Bożemu za cudowne wyleczenie mnie z nałogu pijaństwa, wprowadzenie na drogę wiary i przemiany duszy. Mam 52 lata. Przez 25 lat zajmowałem dzielne i kierownicze stanowiska. Jestem ojcem trzech dorosłych synów. Złe towarzystwo spowodowało, że życie moje poszło w niewłaściwym kierunku. Alkoholu nadużywałem od dziewiątego roku życia przez 30 lat, mimo iż z domu wyniosłem poprawne religijne wychowanie, w dzieciństwie służyłem do Mszy świętej, a w bliskiej rodzinie mam osoby zakonne.
Moje życie zmieniło się w szkole średniej po wstąpieniu do młodzieżowych organizacji politycznych i na kursach ateistycznych oraz pod wpływem nieskrępowanego korzystania ze świata. Początkowo było dwulicowe zachowanie się, wynikające z religijnego wychowania i wpływów zepsutego środowiska, a następnie już otarcie swobodne życie pod wpływem ciągłego używania alkoholu. Wyrzuty sumienia gaszone alkoholem trwały 30 lat.
Krótkie kilkumiesięczne przerwy w rozwiązłym życiu - pozwalając mi zwrócić się do Boga o ratunek - przechodziły w nałóg z jeszcze większą siłą. Kilkakrotne kuracje odwykowe w zakładach zamkniętych trwały nadal. Pogłębianie się nałogu alkoholowego, beznadziejność, rozpacz i wyrzuty sumienia prowadziły mnie do myśli samobójczych. Pogłębianiu się tego stanu sprzyjały warunki pracy zawodowej (browar).
Na przestrzeni ostatnich lat przeżyłem dwa przypadki uniknięcia śmierci w stanie zamroczenia alkoholowego, w którym jedynie byłem w stanie wezwać Matkę Najświętszą na ratunek mej duszy. Jeden z tych wypadków który miał miejsce o godzinie trzeciej po północy (sen na mrozie, a w okolicy grasowały wilki). Analizując te cudowne uniknięcia śmierci, doszedłem do przekonania, że jednak mimo wszystko Opatrzność Boża czuwa nade mną i że broni mnie ten jeden dziesiątek różańca, który od czasu do czasu odmawiałem w skrytości i po pijanemu, jako że we wnętrzu moim nosiłem pragnienie nawrócenia, mimo iż postępowałem zawsze inaczej.
dalsze nadużywanie alkoholu spowodowało usunięcie mnie z pracy i to był krytyczny moment w moim życiu . Odżyły myśli samobójcze. Całkowite zatopienie się w alkoholu, a potem jego brak, spowodował bezsenne noce, w czasie których czytałem wszystko, co tylko było w moim zasięgu. Próbowałem się modlić i całą siłą woli przywołać Boga na ratunek, ale odczuwałam straszliwie piekącą pustkę w duszy. krótkie sny przynosiły chaotyczne myśli: sceny na przemian Matki Bożej i gromady diabłów w ogniu i dymie, które szczerzyły do mnie zęby. Nastąpił zupełny spadek sił fizycznych. Z pomocą przychodziły mi matka i siostra.
Gdy zaczynałem powoli odzyskiwać siły, szukając czegoś do czytania, w szafie wśród różnych drobiazgów, natrafiłem na małą książeczkę pt. Nowenna do Miłosierdzia Bożego. Wzrok mój zatrzymał się na urywku: "Najwięksi grzesznicy mają przed innymi prawo do ufności w przepaść Miłosierdzia Mojego. Córko moja, pisz o Moim Miłosierdziu dla dusz znękanych. Rozkosz sprawiają mi dusze które odwołują się do Mego Miłosierdzia. Takim duszom udzielam łask ponad ich życzenie. Nie mogę karać, choćby kto był największym grzesznikiem, o ile odwołuje się do mojej litości ".
Słowa te zrobiły na mnie silne wrażenie. Upadłem z płaczem na kolana! Wołałem głośno: "Jezu! Czy i ja, człowiek, który popełnił dokładnie z nadwyżką wszystkie grzechy główne i dziś stoi nad przepaścią, z myślami samobójczymi - mam jeszcze szanse ratunku?! (...) Czy mi, Jezu, przebaczysz?! (...) Szybko przeczytałem całą książeczkę wraz z krótkim opisem sylwetki Siostry Faustyny. Odmówiłem na różańcu koronkę, modlitwy i litanię do Miłosierdzia Bożego. Wówczas odczułem nieco nadziei w sercu.
Odtąd codziennie już zacząłem się modlić do Miłosierdzia Bożego i prosić Siostrę Faustynę o wstawiennictwo. Taka sytuacja trwała 3 miesiące, w czasie których beznadziejnie poszukiwałem pracy. Po tym czasie, z konieczności podjąłem zajęcie, które w stosunku do poprzednich stanowisk (kierownik) uważałem za poniżające i upokarzające mnie (dozór mienia).
Obowiązki swoje wykonywałem w warunkach bardzo złych, z dala od ludzi, w zupełnej samotności, która potem okazała się dla mnie zbawienna, bowiem stwarzała mi warunki do rozmyślania nad sobą i do gorącej modlitwy do Miłosierdzia Bożego. Czyniłem to wówczas z całą skruchą. Degradacja i zepchnięcie mnie na margines życia zawodowego uświadomiły mi pychę i konieczność zmiany życia. Ujrzałem swą nicość.
Zacząłem rozważać Mękę Pańską i od tej pory trwała ciężka i żmudna praca nad sobą, połączona z adoracją Miłosierdzia Bożego, rozważaniem Pisma Świętego i czytaniem książek religijnych. Nie szło to łatwo. Przychodziły chwile wątpliwości co do istnienia Boga i podszepty, że to wszystko jest wymyślone przez ludzi. W swe niecierpliwości wołałem do Boga o znak, nie ustając jednak w wysiłkach. Wolne chwile i cisza nocnej pracy dawały mi warunki do czytania modlitwy różańcowej i adoracji Miłosierdzia Bożego. Stopniowo otrzymywałem światło ducha i przekonanie, że aby otrzymać prawdziwie mocną wiarę, trzeba całkowicie przemienić duszę, a także życie zewnętrzne, odrzucić swoje "ja", nawyki, przywary I przywiązanie do świata. To było bolesne, tym bardziej, ze trzeba było swoją przemianę pokazać na zewnątrz ludziom z własnego otoczenia, którzy dotychczas znali mnie jako innego człowieka. Ta przemiana wiele mnie kosztowała, gdyż było wiele komentarzy na mój temat, posądzeń, szkalować i kpin z mojego nawrócenia. Początkowo wszystko to ogromnie przeżywałem.
Intensywna walka z samym sobą trwała rok, przy ciągłym uciekaniu się do Miłosierdzia Bożego i prośbach o wstawiennictwo Siostry Faustyny.
Później otrzymałem szereg łask co do ciała i co do ducha - uleczenie z choroby alkoholowej i wrzodów dwunastnicy - dostrzeganie w każdym człowieku, nawet najbardziej grzesznym, bliźniego, którego Bóg chce zbawić - miłość do ludzi, co mną gardzą lub nienawidzą, - chęć udzielania pomocy w nawracaniu innych zwłaszcza alkoholików, wyznając im, że jeśli Miłosierdzie Boże mnie wyrwało z nałogu, to im także pomóc może ciągłe staranie o to, aby żyć bez grzechu i w łasce. W moim życiu potwierdziły się słowa Chrystusa, że "Kto się zwróci z wielką ufnością do Mojego Miłosierdzia
- udzielę mu łaski ponad życzenie".

Orędzie Miłosierdzia, Kraków (2), 5 X 1987.

piątek, 4 marca 2011

Orędzie Matki Bozej - 2 marzec

Drogie dzieci! Moje matczyne serce cierpi ogromnie, gdy patrzę na swoje dzieci które uporczywie stawiają to co ludzkie przed tym co Boże, moje dzieci, które wbrew wszystkiemu co je otacza i wbrew wszystkim znakom, które są im wysyłane myślą, że mogą kroczyć bez mojego Syna. Nie mogą! Kroczą ku wiecznej przepaści. Dlatego gromadzę was, którzy jesteście gotowi otworzyć dla mnie swoje serce, którzy jesteście gotowi być apostołami mojej miłości i abyście pomogli mi przeżywając Bożą miłość, być przykładem dla tych, którzy jej nie znają. Do tego niech wam siłę da post i modlitwa, a ja was błogosławię matczynym błogosławieństwem w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Dziękuję wam !